Ocieplenie poddasza.
Najgorszy koszmar się rozpoczął ocieplenie poddasza .Chcieliśmy aby grubość ocieplenie wynosiła przynajmniej 20 cm .Kupiliśmy wełnę 15 cm i 5cm.Wszystko szło gładko ,dokładnie uszczelniono wszystkie zakamarki ,dobrze związano .Przyszedł czas na płytę k-g. Zakupiliśmy zieloną na całe poddasze .Prace posuwały się do przodu. Na dworze padał deszcz ,wtedy właśnie zobaczyliśmy zaciekające ściany przy kominach …no tak spartolone opierzenie. Przyjechali dekarze niby usunęli usterkę ,zlali wszystko wodą i miało być dobrze .Po położeniu zaszpachlowaniu i wyszlifowaniu sufitów przyszedł czas na malowanie .Wraz z mężem wzięliśmy wałki do rąk i do dzieła. Lecz cóż to….. przyklejanie taśm przysufitowych sprawiło nam wiele trudności …niemożliwe …jak się okazało po przyłożeniu łaty okazało się ,że co druga płyta jest niewłaściwie docięta. Nierówności wynosiły od 1cm -5 cm … naturalnie nie obyło się bez poprawek ,lecz niektórych nierówności na dało się zlikwidować …no chyba ,że poprzez zdemontowanie kilku płyt k-g .Chciałam uniknąć tego gdyż część sufitu została już wymalowana i nie chcieliśmy zniszczyć Naszej pracy.
między czasie trwały również prace przy tarasie i schodach wejściowych,które były nielada wyzwaniem dla mojego taty,ale czego sie nie robi dla kochanej córeczki...tatko sie postarał
nadszedł czas na wykop pod szambo...za nim przyjechała koparka wytyczyłam miejce gdzie ma być wykop.Znalazłam jakieś deski patyki i po wymierzeniu powbijałam je w ziemię.Niestety nie obyło sie bez ręcznego wyrównywania wielkiej dziury w ziemi,aby zbiornik stał na równej powierzchni
przejechał zbiorik
no i mamy już szambo